Odbicie w turystyce i gastronomii jest faktem – może nie wszystkich dotyczy stwierdzenie o najlepszym sezonie letnim od lat, ale zamówienia, także eksportowe, ruszyły. Rzeka gotówki od klientów nie zawsze jednak trafia do dostawców. Problemy producentów żywności, przetwórców art. spożywczych i hurtowników mają wiele przyczyn – ale akurat tej związanej z niewywiązywaniem się odbiorców z regulowania faktur można zapobiec.
Niektórych przedsiębiorców z sektora usług HoReCa czy handlu doganiają problemy – długi z ostatnich kwartałów, gdy trzeba było utrzymać obiekty ponosząc koszty stałe bez wpływów, dostając potem minimalne, symboliczne wręcz wsparcie. Część niepłacących świadomie chce wykorzystać nadpodaż na rynku rolnym (a zwłaszcza w sektorze mięsnym) i powszechne parcie na sprzedaż, aby szybko zatowarować się kosztem dostawców i obracając tym kapitałem niekoniecznie spłacić zobowiązania, ale skorzystać na odbiciu i z „czystym” kontem rozpocząć nowy biznes.
Rok temu był problem ze sprzedażą, teraz jest problem po sprzedaży – restauratorzy i właściciele pensjonatów czy hoteli uchylają się od płacenia gotówką czy chociaż od zaliczek, przekonują do udzielania im kredytu groźbą łatwego znalezienia innych dostawców. I rzeczywiście to robią, zaopatrują się gdzie indziej gdy tylko zalegają już na większe kwoty i coraz wyraźniej domagamy się swoich pieniędzy. Rynek jest zepsuty – rzeczywiście duża część gastronomii i turystyki była zamknięta, pomoc dla nich była symboliczna lub żadna, ale obecnie, od wiosny odbili się już na tyle, że mogliby płacić na bieżąco. Ale nie chcą – wolą odrabiać straty, gromadzić środki czy na przetrzymanie kolejnych obostrzeń, czy żeby zając miejsce tych, którzy nie dotrwali. Tylko dlaczego naszym kosztem? Żałuję, że nie zabezpieczyliśmy naszych faktur wcześniej, zbyt optymistycznie potraktowaliśmy zapowiedzi o końcu kryzysu wraz z nadejściem szczepień i lata. Na szczęście sporą część sprzedaży z wakacji, nawet jeszcze sprzed zastosowania polisy da się ubezpieczyć i uratować – mówi pragnący zachować anonimowość właściciel jednego z rodzinnych zakładów mięsnych z Podlasia.
Czy skala problemów jest powszechna – i w związku z tym nie do uniknięcia?
Wyniki spływu należności sektora spożywczego pomimo otwarcia gospodarki od wiosny nie były lepsze niż w kryzysowym, 2021 roku! Średnia wartość trudnych długów (płatności przeterminowane ponad 120 dni po terminie) w sektorze spożywczym waha się w granicach 4,5-5%. To dużo, w końcu żywność to dobra „szybkozbywalne” – dostarczone towary są już po miesiącu-dwóch sprzedane a środki wykorzystane (np. przeznaczone na zadatki u kolejnych dostawców), więc nie ma co liczyć na spłatę należności nieuregulowanych dłużej niż standardowy, raczej krótki okres.